Nauka dla Społeczeństwa

20.04.2024
PL EN
09.01.2023 aktualizacja 09.01.2023

Morskie dzieje świata

Spojrzenie na historię z perspektywy mórz i oceanów proponuje w książce “Morze i cywilizacja. Morskie dzieje świata” Lincoln Paine. W centrum narracji jest - jak pisze autor - nasz zbiorowy związek z oceanami, jeziorami, rzekami i kanałami.

“Chcę zmienić sposób, w jaki patrzycie na świat. Chcę mianowicie sprawić, abyście spoglądając na mapę świata, skupili się na błękicie zajmującym siedemdziesiąt procent całej mapy, a żółcie, zielenie i czerwienie suchego lądu odstawili na drugi plan” - pisze Paine.

Taka praca jest, zdaniem autora potrzebna, bo - jak pisze - większość pisarzy nie dostrzega istnienia statków, marynarzy, portów, towarów i szlaków handlowych w narracji historycznej, a jeśli tak, to robi to w separacji od świata na lądzie.

Co warte podkreślenia, punktem początkowym książki wcale nie jest wyprawa Krzysztofa Kolumba do Ameryki, ale okres epoki kamienia, bo już wówczas ludzie przy użyciu prostych narzędzi wykonywali dłubanki lub tratwy z połączonych bali. Zakres chronologiczny tego obszernego tomu jest imponujący, bo sięga od pradziejów po czasy współczesne, gdy po oceanach przemykają okręty podwodne zasilanie energią jądrową. Wbrew tytułowi książka porusza także tematykę akwenów słodkowodnych, rzek i kanałów.

Tak ambitne ujęcie tematu spowodowało, że książka jest chyba jedną z najobszerniejszych wydawanych od dziesiątek lat w prestiżowej serii “Rodowody cywilizacji” w Państwowym Instytucie Wydawniczym (PIW). Liczy ponad 800 stron i jest bardzo bogato ilustrowana, zarówno czarno-białymi zdjęciami w tekście, jak i w postaci kilku kolorowych wkładek. Pomocne w lekturze są mapy umieszczone w początkowej części obszernego tomu. Język autora jest potoczysty i lektura jest prawdziwą przyjemnością, chociaż liczba faktów może nieco przytłoczyć.

Wielką wartością książką jest to, że nie koncentruje się wyłącznie na dokonaniach Europejczyków w dziedzinie żeglugi. Sporo miejsca poświęcono Oceanii czy Chinom. Paine pisze, że skupienie się historyków na dziejach Europy na ostatnich pięciu wiekach “wykrzywiło naszą interpretację osiągnięć morskich innych epok i innych części świata oraz nasze pojęcie w wkładzie tychże w rozwój ludzkości.”

“Okres dominacji zachodniej Europy na morzach i oceanach był niezwykle ważny, lecz błędem byłoby uznać go za standard, do którego porównywać należałoby wszystkie inne miejsca i czasy” - podkreśla Paine.

W tomie nie zabrakło miejsca dla cywilizacji egipskiej, o której Paine pisze, że jądrem egzystencji jej mieszkańców był transport wodny, a każdy aspekt ich życia miał wiele wspólnego z łodziami i statkami. Gdyby nie one - nie powstałby monumentalne świątynie czy piramidy. Egipcjanie korzystali z siły wiatru, a najstarsze przedstawienie żagla znad Nilu ma ponad 5 100 lat.

W tym rozdziale autor popełnił jednak kilka błędów. Na przykład napisał, że w pobliżu największych nekropolii nie było odpowiedniego surowca do ich budowy, dlatego kamienie zwożono statkami z kamieniołomów oddalonych o (sic!) setki kilometrów. Tymczasem nie jest to prawdą - główne kamieniołomy znajdowały się z reguły bardzo blisko, nie więcej niż kilka kilometrów od wznoszonych budowli, czasem - kilkanaście kilometrów. Z oddali transportowano np. granit używany w zdecydowanie mniejszej skali, do wykończenia konstrukcji.

Paine pisze też o tym, w jaki sposób transportowano gigantyczne obeliski w czasach królowej Hatszepsut. Wspomina o płaskorzeźbie, która przedstawia ten proces i pisze, że pochodzi on z… piramidy tego faraona. Tymczasem za czasów tej królowej nie wznoszono piramid, a wizerunek pochodzi z jej słynnej świątyni grobowej w Deir el-Bahari.

W rozdziale poświęconym Egiptowi polski wydawca nie odnotował tego, że w rodzimym języku ukazały się już przekłady licznych, wspomnianych w tekście, tekstów źródłowych. Cześć z nich pochodzi sprzed kilku lat, ale inne - ukazały się nawet kilkadziesiąt lat temu. Przekładów dokonali dr Tadeusz Andrzejewski i dr Filip Taterka.

Zdaję sobie sprawę, że w pracy o tak obszernym zakresie tematycznym naprawdę trudno jest uniknąć błędów. Paine jest historykiem zajmującym się tematyką morską, a nie ekspertem od starożytnych cywilizacji. Jednak zarówno na etapie redakcji książki (w jej oryginalnej edycji), jak i podczas przekładu, można było wykonać bardziej skrupulatną korektę tak, by wychwycić pewne nieścisłości. Zaskakujące jest również to, że w tomie z uporem powtarzane jest przestarzałe i uznawane dziś za niepoprawne określenie okrętu podwodnego - łódź podwodna.

Oceany i morza zawsze odgrywały istotną rolę w dziejach świata. Dziś są kluczowe m.in. w handlu. “Drogą morską przewozi się około 90 procent towarów w skali światowej. W ciągu ostatniego półwiecza liczba statków oceanicznych wzrosła trzykrotnie” - zauważa Paine.

Jeszcze do lat 60. XX w. olbrzymie transatlantyckie liniowce transportowały tysiące pasażerów m.in. z Europy do Ameryki. Wówczas wprowadzono liniowe samoloty pasażerskie, które ostatecznie zakończyły ten etap historii. Wielodniowych rejsów nie traktowano jako przyjemność, więc możliwość zastąpienia ciasnej kajuty na szybki samolot powitano z radością. Ale - jak zauważa Paine - dziś każdego roku wiele milionów osób wchodzi na pokłady olbrzymich statków, by na nich spędzić wakacje swojego życia.

Oceany i morza zawsze przyciągały ludzi i nic nie wskazuje na to, że nasz związek z nimi szybko się zakończy. Najlepszym dowodem są historie opisane w tomie "Morze i cywilizacja".

Szymon Zdziebłowski

 

Zapisz się na newsletter
Copyright © Fundacja PAP 2024