Fizycy z Uniwersytetu Warszawskiego wytworzyli wielowymiarowy stan splątany pomiędzy zbiorem atomów a pojedynczym fotonem. Splątanie udało się przechować przez rekordowy czas kilku mikrosekund. To nowa odsłona słynnego paradoksu Einsteina-Podolskiego-Rosena.
Wyniki szczegółowych obserwacji Słońca sugerują, iż fotony wypromieniowywane przez naszą dzienną gwiazdę unoszą moment pędu, co by mogło wyjaśniać wolniejszy obrót powierzchni Słońca względem obrotu jego jądra – informuje Amerykańskie Towarzystwo Fizyczne
Ten czip jest tak mały, że nie widać go gołym okiem. Ma jednak imponujące możliwości: nie tylko emituje pojedyncze fotony pod wpływem napięcia elektrycznego, ale także je wykrywa. Takie mikrourządzenie - w pracach nad nim uczestniczyła polska badaczka - to spory krok na drodze do komputerów kwantowych.
W świecie fotonów ekscentrycy są skazani na samotność - tylko te cząstki, które są nierozróżnialne, mogą tu z całkowitą pewnością połączyć się w pary w wyniku zjawiska nazywanego efektem Hong-Ou-Mandela. Efekt ten po raz pierwszy udało się sfilmować na Uniwersytecie Warszawskim.
Pojawił się kolejny dowód na to jak niezwykła jest więź, która łączy fotony-bliźniaki, czyli cząstki splątane kwantowo. Można sprawić, by fotony pokazały na kamerze obraz kota, z którym same nie miały nigdy styczności, ale styczność miały fotony kwantowo z nimi splątane, których wcale nie trzeba rejestrować.