Nauka dla Społeczeństwa

29.04.2024
PL EN
09.04.2024 aktualizacja 10.04.2024

Popularyzacja nauki to misja i praca; powinna być konkretnie doceniona

źródło: Centrum Popularyzacji Nauki PŚ źródło: Centrum Popularyzacji Nauki PŚ

Popularyzacja nauki to misja, równoległa do trzeciej misji uczelni - i odrębna aktywność, wymagająca wpisania w statut nauczyciela akademickiego. Praca popularyzatorska powinna być doceniona, np. uwzględniona w ocenie punktowej - podobnie, jak praca naukowa czy dydaktyczna na uczelniach - postulują przedstawiciele środowiska naukowców i popularyzatorów.

O wyzwaniach związanych z popularyzacją i komunikacją nauki w Polsce mówili uczestnicy ogólnopolskich warsztatów, zorganizowanych przez Politechnikę Śląską, Centrum Popularyzacji Nauki PŚ i Radę Upowszechniania Nauki PAN. Serwis Nauka w Polsce był jednym z patronów medialnych spotkania.

Ustalenia z warsztatów - wypracowanie dobrych praktyk i kierunków działań w zakresie popularyzacji - zostaną opracowane i przekazane Konferencji Rektorów Akademickich Szkół Polskich, a docelowo dadzą podstawę do sformułowania strategii komunikacji naukowej w Polsce.

"Jesteśmy bardzo różnorodni. Mamy zawodowych popularyzatorów, a także popularyzatorów na uczelniach - naukowców, którzy chcą komunikować naukę; media, przedstawicieli jednostek, które zajmują się promocją nauki (...). Mamy centra nauki, które również zapraszają naukowców do swoich sal wykładowych. Twórzmy społeczność, gdzie mamy jasno określone role. Im więcej osób będzie pracowało nad tą strategią, tym lepiej" - podkreśliła na spotkaniu dr hab. Aleksandra Ziembińska-Buczyńska, prof. Politechniki Śląskiej, dyrektor Centrum Popularyzacji Nauki PŚ i członkini Rady Upowszechniania Nauki PAN.

fot. Centrum Popularyzacji Nauki Politechniki Śląskiej
fot. Centrum Popularyzacji Nauki Politechniki Śląskiej

Wyzwania związane z popularyzacją nauki dotyczą m.in. uczelni i instytucji naukowych.

Popularyzacja prowadzona przez pracowników naukowych powinna być dostrzeżona jako odrębna działalność, którą warto wpisać choćby w statut nauczyciela akademickiego. Warto również wyodrębnić na uczelniach działy, które zajmują się stricte popularyzacją – tak, żeby funkcjonowały one niezależnie od działów zajmujących się np. promocją uczelni. Widzimy też konieczność, aby ci nauczyciele akademiccy czy badacze, którzy zajmują się popularyzacją nauki, byli w jakiś sposób gratyfikowani za tego typu działania - relacjonował dr hab. Wojciech Glac, prof. Uniwersytetu Gdańskiego i dyrektor Centrum Popularyzacji Nauki UG.

Uczestnicy spotkania proponowali możliwość gratyfikacji finansowej albo stworzenie systemu, w którym działalność popularyzatorska będzie poddawana ocenie podobnie, jak obecnie ocenia się aktywność dydaktyczną i naukową pracowników uczelni.

"Najważniejsze jest skonkretyzowanie przyznawania punktów za komunikację naukową: tak, żeby to się opłacało instytutom i naukowcom. Obecnie działalność popularyzatorska naukowca oznacza, że mniej czasu spędza on, produkując tak zwane punkciki (prowadząc aktywność naukową i dydaktyczną, która okresowo podlega obowiązkowej ocenie punktowej - przyp. red.)" - mówiła dr Anna Łosiak z Instytutu Nauk Geologicznych PAN i ze stowarzyszenia Rzecznicy Nauki. Przekonywała, że uczelniom czy instytutom warto dać powody do tego, by prowadzić popularyzację nauki i zachęcać do tego zatrudnionych naukowców. "Nasza propozycja jest taka, żeby zmienić punktację instytucji: co najmniej 20 proc. punktów powinno przypadać za komunikację naukową" - mówiła.

Uczestnicy warsztatów sugerowali również, żeby instytucje oferujące granty (np. NCN) pewną pulę środków przeznaczały automatycznie na popularyzację projektu.

Uczestnicy dyskusji zastrzegli zarazem, że popularyzatorzy nie mogą zastępować nauczycieli. "Bardzo często nauczyciele akademiccy czy też popularyzatorzy nauki, popularyzując w szkołach, odwołują się do programu nauczania. Ale (...) badacz, który ma opowiadać o nauce, ma raczej zaszczepiać pasję naukową wśród młodych ludzi, a nie - uzupełniać działania nauczycieli w roli edukatora młodego pokolenia" - podkreślił prof. Wojciech Glac.

fot. Centrum Popularyzacji Nauki Politechniki Śląskiej
fot. Centrum Popularyzacji Nauki Politechniki Śląskiej

Spore emocje wśród uczestników spotkania wywołał pomysł stworzenia zawodu popularyzatora nauki. "Płyną z tego korzyści i ograniczenia" - podkreśliła Elżbieta Pogoda ze Stowarzyszenia Rzecznicy Nauki i z LabiQ. Formalne istnienie takiego zawodu byłoby korzystne np. dla osób prowadzących jednoosobową działalność gospodarczą, w przypadku których taka regulacja zwiększa zawodową wiarygodność.

Z drugiej jednak strony stworzenie takiej kategorii wymaga "głęboko dopracowanej definicji, kim jest 'popularyzator nauki', bo obecnie nie mamy ściśle określonej definicji. Trzeba by się zastanowić, jakie kompetencje, jakie kwalifikacje powinien mieć zawodowy popularyzator nauki; jakie studia powinien przejść" - mówili uczestnicy spotkania.

Zastrzegali jednocześnie, że naukę popularyzują bardzo różne osoby i instytucje, działające na wielu polach, wymykających się klasyfikacji.

"Istnieje tu bogactwo: od niemałej grupy osób pracujących w uniwersytetach i uczelniach wyspecjalizowanych technicznie (...); mamy zawodowych popularyzatorów nauki; mamy liczne organizacje, działające na zasadzie oddolnego wolontariatu, jak Marsz dla Nauki - są to ludzie, którzy się sami zorganizowali. Mamy falę wolontariackiej działalności osób popularyzujących naukę w internecie, na blogach czy mediach społecznościowych" - mówił prof. Paweł Golik z Uniwersytetu Warszawskiego i Rady Upowszechniania Nauki.

Podczas spotkania zaproponowano też stworzenie na uczelniach klastrów, zatrudniających popularyzatorów uczelnianych i zapewniających otoczenie administracyjne (marketing, rozliczanie, pozyskiwanie funduszy itp.) oraz kontakt z zewnętrznymi komunikatorami nauki.

Zdaniem uczestników spotkania lepszemu popularyzowaniu nauki może służyć "techniczne" przygotowanie naukowców do występowania w mediach. Szkolenia, studia podyplomowe czy dodatkowe przedmioty w czasie studiów doktoranckich mogą nauczyć m.in. tego, jak swobodnie stanąć przed kamerą i jak tłumaczyć badania klarownym językiem. Warto też być otwartym na różne kanały komunikacji: pisanie, występowanie przed kamerą, nagrywanie podcastów czy nawet rolek w mediach społecznościowych. "W ośrodkach naukowych powinna też być jednostka lub osoba stanowiąca bufor między naukowcem a mediami, np. biuro promocji czy rzecznik, który wie, jak pracować z mediami, potrafi przygotować naukowca na wywiad, podpowie, o co zadbać i jak uniknąć błędów. Z drugiej strony wie, co interesuje media; ma bazę rzetelnych dziennikarzy, którym warto podsyłać tematy popularyzujące naukę" - mówiła dziennikarka naukowa związana z serwisem Nauka w Polsce, Agnieszka Kliks-Pudlik. Jak zaznaczyła, dobra komunikacja z mediami może się przełożyć na dobry wizerunek i na budowanie marki uczelni.

Warto jest równolegle kształcić naukowe kompetencje dziennikarzy, tworząc np. program dziennikarstwa naukowego przynajmniej na jednej polskiej uczelni.

fot. Centrum Popularyzacji Nauki Politechniki Śląskiej
fot. Centrum Popularyzacji Nauki Politechniki Śląskiej

Uczestnicy spotkania zastanawiali się też, jak - m.in. dzięki lepszej komunikacji - zwiększyć udział naukowców w rozwoju gospodarczym Polski.

Zajmująca się komunikacją i działa na rzecz transferu wiedzy z uczelni do otoczenia społeczno-gospodarczego Natalia Osica z ProScience podkreśliła, że obecnie często nie wiadomo, co jednostki naukowe mogą zaoferować podmiotom gospodarczym: nie ma nawet zestawu informacji, jaka aparatura badawcza jest dostępna w instytutach czy na uczelniach, jakie usługi może realizować dany podmiot naukowy, jakimi ekspertami dysponuje. Można to zmienić, wymuszając na jednostkach naukowych jednorazowe działanie - ocenę ich własnej oferty dla otoczenia biznesowego. "Uznaliśmy, że jest to warunek, jaki uczelnia powinna spełnić, aby zostać dopuszczona do ewaluacji w trzecim kryterium dorobku naukowego, który dotyczy wpływu społeczno-gospodarczego - analogicznie, jak KE wymusiła przygotowania planów równości płci" - relacjonowała.

Drugie proponowane usprawnienie również dotyczy komunikacji. "Mówi się dziś, że wielu naukowców realizuje prace naukowe, które czasem nie mają naukowej wartości. Nie ma 'funkcji celu', gdy się projektuje badania naukowe. Dlatego chcemy wykreować takie pojęcie, jak 'użyteczność w nauce'. Należy mówić, czym jest użyteczna nauka, i zmienić sposób myślenia naukowca, który - pisząc projekt naukowy - powinien się zastanowić, komu przydadzą się jego badania, np. jakim naukowcom z innych dyscyplin. I jaki mogą mieć kontekst. Jeśli w ten sposób przestawimy sposób myślenia, jeśli 'użyteczność' zacznie funkcjonować – to szybciej i łatwiej będziemy pojawią się projekty użyteczne społecznie i gospodarczo. Naszym zdaniem kwestia użyteczności badań powinna być eksponowana w materiałach informacyjnych ministerstwa nauki" - mówiła Natalia Osica.

Uczestnicy warsztatów zauważyli również, że współpracę nauki i biznesu blokuje fakt, iż działy prawne uczelni czy wydziałów potrafią po 2-3 lata procedować umowy podesłane przez firmy. "Jest perspektywa współpracy, a do niej nie dochodzi" - podsumowała dyrektorka ProScience.

Według uczestników spotkania takie ograniczenia po stronie nauki można odblokować i rekomendują ministerstwu nauki stworzenie tzw. szybciej ścieżki dla biznesu w nauce. Takie rozwiązanie zakłada, że kiedy do instytutu naukowego zgłasza się z konkretną potrzebą jakaś firma - wówczas wkracza podmiot zewnętrzny, obiektywny, który chroni interes instytutu czy uczelni i wycenia oferowaną przez nią usługę. Pilnuje jej interesu prawnego, co odblokuje i przyspieszy współpracę. Taka rolę mogłaby pełnić Prokuratoria Generalna RP, która chroni interes Skarbu Państwa, a która która obecnie np. pomaga uczelniom wynajmować pomieszczenia w cenach, które nie są poniżej kosztów.

Nauka w Polsce, Anna Ślązak

zan/ agt/

Przed dodaniem komentarza prosimy o zapoznanie z Regulaminem forum serwisu Nauka w Polsce.

Copyright © Fundacja PAP 2024